wtorek, 17 listopada 2015

Chapter SEVEN

Przestań się wiercić skarbie. – mówi  mój oprawca, jeśli można go tak nazwać.

- To przestań mnie dotykać palancie. – Odpowiadam na co w odpowiedzi otrzymuję mały szyderczy uśmieszek.

- Myślisz, że jestem taki głupi, żeby cię teraz puścić. Nie ma szans.
- Dlaczego akurat ja? Co ja ci takiego zrobiłam?

- Nic mi nie zrobiłaś, ale po pierwsze: jesteś najładniejszą, najseksowniejszą i najgorętszą dziewczyną jaką można znaleźć w Londynie, po drugie: znasz moją twarz, moje nazwisko, możesz iść na policję to zgłosić, a nie chce nam się znowu wszystkiego załatwiać, za dużo roboty. A po trzecie: zazwyczaj laski same wskakują mi do łóżka, a ty się upierasz, zgrywasz niedostępną. Kocham to! – mówi masując mój brzuch. – Jesteś teraz moją ofiarą, moją dziwką, jak nie będziesz posłuszna to nie będę delikatny.

- Twoją ofiarą, twoją dziwką? Hahah nie rozśmieszaj mnie. Nigdy nie będę twoja, rozumiesz czy nie? Ja mam męża, dom, chcę założyć rodzinę. Proszę pozwól mi być szczęśliwą. – mówię ze łzami w oczach. Hahah nie miałam już co wymyślić. Męża, dom, chcę założyć rodzinę. Nie w tym życiu.

- Już ci mówiłem o zasadach. Coś za coś. Co mi oferujesz? – mówi przykładając usta do mojej szyi i zostawia mokre pocałunki.

- A co byś chciał?

- Dużo rzeczy. Ale chyba najbardziej chciałbym ciebie jako moją dziwkę.

- Kurwa Harry. Po pierwsze jak będę twoją dziwką to nie będę szczęśliwa, a po drugie już ci mówiłam że nigdy nie byłam, nie jestem i nie będę twoja. – Mówię po czym czuję jego zęby na szyi, które zmienia się w pieczenie. Skurwiel zrobił mi malinkę.

- Już jesteś moja. Nikt cię nie ruszy. To jak możemy się dogadać, że będziesz codziennie przyjeżdżała
i będę cię zabierał na randki? Spodoba ci się. – mówi odwiązując mi ręce i wyciągając ubrania z szafy.

-Harry ja… - chcę coś powiedzieć, ale Harry podchodzi do mnie i przykłada swoje usta do moich. Jego język szuka wejścia, ale go nie znajduje. Kiedy się odrywa ode mnie mogę dokończyć - … ja się zgadzam, ale pod warunkiem, że nie będziesz mnie zmuszał do przespania się z tobą. Ok?

- Dobra niech ci będzie. W końcu sama wskoczysz mi do łóżka.

- Zobaczymy. Wypuścicie moją siostrę?

- Przykro mi skarbie, ale ona należy do Lou, nie mogę mu tego powiedzieć. Idź do niego i się go spytaj.

- Mimo wszystko dziękuję. – Podbiegam do Harry’ego i zostawiam mały niewinny pocałunek na jego policzku. Uśmiecha się i ukazuje tym samym swoje dołeczki. Jaki on jest przystojny. Dobra Jess spokój, idź do Tomlinsona, on się ciebie boi. Puści ją. Idę pod drzwi do sypialni lidera. Bez pukania wchodzę i to co widzę i słyszę wytrąca mnie z równowagi.

 

OCZAMI EL

 

Louis bardzo dobrze całuje. Muszę to przyznać. Przy nim czuję się dobrze, albo to strach sprawia, że się tak czuję. Nie wiem. Pierwszy raz podoba mi się jak chłopak mnie całuje, dotyka, pieści. Zawsze były tylko dziewczyny, ale sądzę, że się myliłam. Od zawsze jestem hetero tylko sobie wmawiam to całe homo czy też Bi. Louis jest taki czuły, zależy mu na moim dobrym samopoczuciu. Dobrze mi z nim. Ałaa…
- Kurwa Lou, proszę trochę lżej to bolało.

- Nie moja wina, że jesteś dziewicą. Ale spróbuje wolniej dobrze? – pyta. Wszystko mnie boli, ale tak naprawdę to najprzyjemniejsza rzecz jaką mogłam sobie wymarzyć. Wcześniej Lou ciągle pieścił i dotykał moje ciało. Tym razem było inaczej. Wszedł we mnie po pierwszym moim jęknięciu. Mówił że już nie wytrzymuje. Jest osobą, która zabrała moją najcenniejszą rzecz. Tak naprawdę chyba cieszę się, że to on. Kocham go.

- Louis przyspiesz – mówię pomiędzy jękami. – Kochanie proszę.

- Kochanie? – Louis patrzy na mnie z zadowoleniem na twarzy.

- Tak Kochanie. To wszystko co mi zrobiłeś sprawiło, że cię pokochałam, wiem głupie i niemądre nie? Ale tak jest. Kocham… - przerywa mi pocałunkiem, który odwzajemniam.

- El? Co ty robisz? – ktoś krzyczy, gdy wchodzi do sypialni.
- Jessica? Ile słyszałaś? – Pyta Lou.

- Wystarczająco dużo. Wypuść ją Louis. – Krzyczę.
- Jess uspokój się. – mówi moja siostra.

- Chcę cię tylko wyciągnąć stąd.
- Hun jestem szczęśliwa. Tutaj z nim. – Pokazuję na Tommo. To właśnie on mnie uszczęśliwia. W chory sposób, ale uszczęśliwia. Zakochałam się.

- Co jej kurwa dałeś? Czemu ona się tak zachowuje? – Moja siostra wrzeszczy na Louis’a.

- Nic mi nie dał. Proszę Cię Jessie idź do salonu i poczekaj tam na mnie. Zaraz przyjdę i ci wszystko wytłumaczę.

- Dobrze. A ty mi się nie pokazuj na oczy, bo cię zabiję. – Mówi do Lou i wychodzi z pokoju.

- Czyli mówisz, że mnie kochasz? – pyta Lou.

- Tak. Wiem, głupie.

- Wcale nie. Jak Cię zobaczyłem to wiedziałem, że jesteś tą jedyną. Głupie jest tylko to, że poznaliśmy się przypadkiem jak cię porwałem, okazało się że jesteś siostrą  Jess. A najdziwniejsze w tym wszystkim jest to, że się mnie nie boisz. Zabijałem ludzi, gwałciłem, kradłem, porywałem, a ty wciąż tu jesteś. Dlaczego?

- Zaakceptowałam to. Wiem, że mi nic nie zrobisz. Nie jesteś takim twardzielem na jakiego wyglądasz. Też masz serce.

- Dziękuję, że tak mnie spostrzegasz, a teraz leć na dół. Siostra czeka. – Całuje mnie. Kocham smak jego ust. Odrywam się od niego i schodzę na dół. Kazanie się szykuje.

Przepraszam Was bardzo, ale dużo się dzieje i nie miałam czasu. Poprawie się. Jeśli jeszcze czytasz to zostaw komentarz. :)

2 komentarze:

  1. Bardzo mi się podoba i już bym chciała widzieć kolejny rozdział ale mam prośbę,czy rozdziały mogą pojawiać się częściej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz będę dodawać częściej... Mam więcej czasu. Dlatego kolejny rozdział juz jutro

      Usuń

Lydia Land of Grafic