wtorek, 16 grudnia 2014

Chapter One



Kolejny dzień spędzony z moją cudowną siostrą. Ona jako jedyna mnie rozumie. Wie przez co przechodziłam przez cały okres mojego pieprzonego małżeństwa. Po każdej kłótni biegłam do El
i zostawałam na jakiś czas. Dzisiaj byłyśmy na mieście. Kiedy przechodziłyśmy obok restauracji Adama podbiegła do mnie jego matka. Ta szmata denerwowała mnie od pierwszego wspólnego obiadu.
- Gdzie jest mój syn suko? – krzyknęła.
- Zamknij się kurwa. Nie wiem. Może poszukaj go u którejś kochanki. – Odpyskowałam.
- Nie odzywaj się tak do mnie. Ile ty masz gówniaro lat?
- Chodź Jess do domu. – Siostra odciągała mnie od kłótni. – A ty szmato idź do swojego męża, chyba że już go zgubiłaś u sąsiadki w łóżku, przecież ma te same geny co Adam. – Poszłyśmy w stronę domu.
- Pozwę cię do sądu Jessie. – Krzyknęła ta ruda menda, a my z Elizą w tym samym momencie wystawiłyśmy do niej środkowe palce, na co się głośno zaśmiałyśmy.  Po drodze do domu wstąpiłyśmy jeszcze na mrożony jogurt do mojej i Adama ulubionej jogurtowni. Bardzo lubiłam to miejsce dlatego miałam w dupie fakt, że przychodziłam tu z moim „kochanym” mężulkiem. Zamówiłyśmy duże jogurty bananowo-czekoladowe. Mimo, że bardzo różniłyśmy się z siostrą, miałyśmy ten sam gust co do jedzenia. Po deserze poszłyśmy do kina, akurat leciała jakaś denna komedia. W zasadzie poszłyśmy tam tylko dla zabawy. Komentowałyśmy każdą scenę, przez co wydawało mi się, że to my byłyśmy główną atrakcją. Kiedy wyszliśmy z sali, Hunty zauważyła swoją dziewczynę. Rebecca jest bardzo miłą i piękną dziewczyną. Cieszę się, że moja kochana siostra jest szczęśliwa. Dochodzę do wniosku, że ja też - powoli zapominam o ostatnich trzech latach. Podbiegły do siebie i przytuliły, później Re podeszła do mnie i oplotła ramionami. Mimo, iż znamy się tylko kilka tygodni czuję, że możemy być najlepszymi przyjaciółkami. We trzy pojechałyśmy do pierwszej, lepszej knajpki. Zjadłyśmy kolacje i ruszyłyśmy w stronę domu Elizy. Po wejściu do jej, tymczasowo naszej willi rzuciłam się na łóżko w moim pokoju. Nie wiem nawet jak szybko zasnęłam.

***

Siedziałam u siostry jakiś drugi miesiąc, kiedy wstałam z łóżka i miałam zamiar wziąć szybki prysznic, przeszkodził mi dzwonek telefonu.
„Cześć Kochanie. Możemy się spotkać?” – właśnie tak brzmiała wiadomość od mojego męża. Ha… po tym co mi zrobił ma jeszcze czelność nazywać mnie „kochanie”. Nie pozwolę na to!
„Po pierwsze po co chcesz się spotkać? A po drugie nie mów do mnie kochanie” – odpisałam po czym rzuciłam telefon na łóżko i wyszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i wróciłam do pokoju, podniosłam telefon i przeczytałam kolejną wiadomość:
„Chcę tylko pogadać, proszę spotkajmy się w domu za godzinę.”
„Dobrze. Już jadę” – wstałam z łóżka i poszłam w stronę drzwi wejściowych. Wsiadłam do auta
i pojechałam na spotkanie. Weszłam do domu i wszystko do mnie wróciło. Wszystkie złe wspomnienie stały się realne. Długo nie czekałam i usłyszałam otwieranie drzwi. Nagle jak gdyby nigdy nic Adam podbiegł do mnie i mnie przytulił.
- Stęskniłem się za tobą misiu – obejmuje mnie ramionami po czym próbuje pocałować.
Co on w ogóle sobie wyobraża? Nie rozumiem jego rozdwojonej jaźni. Najpierw się ze mną kłóci, zostawia mnie, a potem zjawia się po kilku miesiącach i myśli, że ja będę skakać z radości? Nie tym razem Pain.
- Zostaw mnie! – krzyknęłam.
- O co ci kurwa chodzi?
- Naprawdę nie wiesz? Nie wiesz co mi robisz od dwóch lat, a dokładniej od zaginięcia moich rodziców? Nie wiesz, że mnie bolą twoje słowa?
- Przepraszam, nie wiedziałem. Przepraszam Jess. Proszę wybacz mi.
- Wybaczam. – zauważyłam uśmiech na jego twarzy.
- Czyli między nami jest wszystko w porządku? – Spytał. Może i mu wybaczyłam wszystkie jego słowa, ale nie wybaczyłam mu jego zdrad, mimo wszystko nie chciałam się z nim kłócić.
- Tak. Ale nigdy więcej tego nie rób. – Wtuliłam się w Adasia, a on mnie pocałował. Tak mi tego brakowało. Może jednak mamy jakieś szanse?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Lydia Land of Grafic